Kochani, ja wiem że ta relacja kuleje na wszystkie cztery nogi i smętnie kiwa się na boki, ale ponieważ praktycznie nie mam o czym pisać, to zachodzę w głowę jak to napisać, żeby jednak było co czytać :)
Póki co jednak dojrzałam do napisania manifestu. Dobra, może nie manifestu, ale do opracowania słownie pewnego tematu, który jest jednym z tych, na którym wszyscy się znają. Miałam się co prawda nie wypowiadać, bo społeczeństwo nasze wie wszystko lepiej i wierzy raczej głupolom i szarlatanom a nie tym, którzy swoim wykształceniem i doświadczeniem mają prawo do zajmowania stanowiska w danej sprawie.
Otóż czytajac internety co chwila odkrywam kretyńskie wpisy różnych mundroli na temat tego jak to w Polszcze tnie się lasy na potęgę, jaka to rabunkowa jest gospodarka Lasów Państwowych, jakie to szkodnictwo leśnicy uprawiają. Mundrole pojawiają się w przeróżnych grupach na Fb, w których udział zredukowałam do minimum i pozostałam w takich, gdzie potencjalnie jest w miarę bezpiecznie i na zalew adrenaliny nie będe narażona. Ale gdzie tam! Wszędzie znajdzie się powód do wygłaszania bzdur, których prapoczątkiem był chyba temat wałkowany do zerzygu czyli wycinka z Puszczy Białowieskiej. Która jest takim prastarym, o mamuńciu, jak bardzo prastarym lasem. Gdzie jednakowoż, jak się poszuka niezbyt głeboko, była miejscem osadnictwa, a po pierwszej wojnie światowej miejscem barbarzyńskiej wycinki ale poczynionej przez Brytyjczyków i Niemców. Odrodziła sie dzięki zabiegom właśnie leśników. Z nasadzeń. Zresztą zastanawiam się kto tak naprawdę przeczytał wyrok TSUE w sprawie wycinki w PB. I wie co tam tak naprawdę jest napisane.
Ojcem większości erupcji nienawiści do bab i facetów w zielonych mundurach jest pewien aktywista celebryta z Gazety Wyborczej, który matury nie zdał, ale na lesie się zna jak nikt, bo w lesie ponoć mieszka.
Ale nie będę odnosić się do konkretnych wątków bujających swobodnie w internecie, powiem zwięźle.
Nie każda wycinka to ZUO. Lasy to przede wszystkim odnawialne źródło surowca. Więc drzewa się sadzi, żeby za sto czy sto pięćdziesiąt lat ktoś je mógł wyciąć. Po to, żeby z ekologicznego surowca produkować masę rzeczy potrzebnych w życiu codziennym. Żeby nie był to plastik, a papier czy drewno. Pozyskanie surowca to nie bezrozumne cięcie wszystkiego żywego. To sposób gospodarowania sporządzony na przestrzeni dziesiatek lat jako plan urządzania lasu. Z uwzględnieniem funkcji gospodarczych ale i społecznych i przyrodniczych lasu: "zgodnie z wymaganiami przepisów prawa oraz trwale zrównoważonej gospodarki leśnej z odpowiednim uwzględnieniem oczekiwań społecznych w sprawie ochrony środowiska i racjonalnego gospodarowania zasobami przyrody"
Lasy pozstawione same sobie, jak postulują niektórzy mundrole, rzadko idą w kierunku zachowania bioróżnorodności. Zwykle powstają monokultury z gatunku dominującego, zanikaja polany czy świetliste dąbrowy, których potrzebują rzadkie i chronione rośliny wymagające dostępu do światła. Pozostawienie wiatrołomów powoduje, że niektóre gatunki zwierzat przestają wchodzić na takie obszary. Zatem i łańcuch pokarmowy zostaje przerwany poprzez brak współistnienia zwierzat, które łączą biologiczne zależności. Zapewnie wielu słyszało o wypasie kultrowym na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Otóż okazało się, że zakaz wypasu owiec na halach spowodował dramatyczny zwrot w tamtejszej przyrodzie. Hale zaczęły zarastać, krokusy ginąć, pewne gatunki motyli także zniknęły. Więc albo kosić, albo...znów wpuścić owce. Nie wszędzie las to dobrodziejstwo dla przyrody. Las gospodarczy nie jest jak niektórzy mundrole prawią "plantacją desek", a formacją zaprojektowaną pod kątem siedliska, klimatu i przyszłych potrzeb.Nie chodzi tylko o planowanie gatunków roślin ale i zwierzat, które w ekosystemie są równie ważne aby utrzymywać pewną równowagę. Leśnik nie planuje na tydzień czy miesiąc ani nawet rok do przodu. Planuje na pokolenie lub dwa do przodu
Las w obszarze chronionym (a form ochrony jest też co najmniej kilka) podlega ścisłym regulacjom. Ograniczona lub zaniechana zostaje regularna gospodarka leśna, ale ingerencja człowieka z piłą pozwala przetrwać wielu gatunkom roślin i zwierzat. Ścisłe rezerwaty to miejsca, gdzie ingerencji człowieka praktrycznie nie ma (z wyjątkiem grzybiarzy, bo ci włażą wszędzie).
Podam teraz pewien przykład:
Przeczytałam kilka tygodni temu pełen jadowitego oburzenia wpis dotyczący pożaru na terenie pewnego nadleśnictwa, który to pożar według piszącego spowodowali leśnicy, którzy poprzez wycinkę doprowadzili do wysuszenia ściółki (ekspozycja na słońce). Zajęło mi dosłownie 15 minut zweryfikowanie tego fejka. Otóż pożar był rok temu. Nie na terenie wycinki tylko na terenie młodnika posadzonego przez leśników. Wycinka była prowadzona bowiem etapami szereg lat z uwagi na zamieranie dotychczasowego drzewostanu z powodu permanentnego deficytu wody i wejścia kornika drukarza. Leśnicy podjeli zatem decyzję o wymianie gatunkowej drzewostanu po to, żeby za 10-20 lat ten teren nie świecił pustką. Natomiast miejsce to uczęszczane było przez licznych "turystów" którzy przyjeżdzali z grilami, rozpalali ogniska i spowdowali już kilka wcześniejszych pożarów.
Ale wszyscy komentujący i równie oburzeni co autor nie wykonali takiego wysiłku intelektualnego, choć zaprawdę nic tu nie było tajne i wymagające grzebania w darknecie. I wieść straszliwa poszła w tłum.Wszyscy uwierzyli, nikt nie sprawdził.
W rezultacie z wysiłku leśników, którzy stopniowy przebudowywali drzewostan na danym terenie w celu zachowania zalesienia na przyszłe dziesiątki lat, zrobiono paszkwil nic nie mający współnego z prawdą. Rzecz miała miejsce ...na forum patronów Radia Nowy Świat, miejscu wydawałoby się wolnym od głupoty i ekstremizmów.
Mimo to i tak około 1500 hektarów znajduje sie pod ochroną i tam gospodarki leśnej nie prowadzi się.
Przypominam także o kilku poważnych klęskach, które nawiedzały nasze lasy: pożary wielkopowierzchniowe, trąby powietrzne. To leśnicy uprzątali teren i tworzyli nowe nasadzenia. Na to muszą być pieniądze, leśnicy nie wyciągaja łap do budżetu ale dysponują własnycm fuduszem leśnym zasilanym ze sprzedaży drewna. Czyli te pieniądze to nie kasa, którą pakują do kieszeni, jak twierdzą aktywiści. To środki które służa wszystkim. Z których powstaja i utrzymują sie ośrodki rehabilitacji zwierząt, szkółki leśne, ośrodki badawcze, naukowe.