Kochani, ze względów bardzo osobistych niniejszym ogłaszam, że c.d. już nie n.
Dziękuję wszystkim Wam, bez których to pisanie nie miałoby sensu. Dziękuję za komentarze, słowa otuchy i zachęty. Przede wszystkim za czytanie, sprawdzanie co jakiś czas statystyk bloga sprawiało mi niezwykła przyjemność.
Dziękuję także moim kochanym Gościom, którzy tu byli, miód i wino ze mną pili czyli Małgosi i Rafałowi, Justynce i Krzychowi oraz Darii i Mirkowi. 💕
Przygoda na wsi była dla mnie wspaniałym doświadczeniem życiowym, ale wszystko ma swój początek i koniec.
Kończę słowami mojego ulubionego fotografa przyrody Mortena Hillmera" See you out there "
PS: chciałam tu zamieścić jeden z komentarzy, jakie dostałam poza blogiem, ponieważ temu komuś udostępniłam tylko niewielkie fragmenty. Jest to ktoś, na czyjej opinii odnośnie mojego pisania bardzo mi zależało. I dostałam jedną z najpiękniejszych recenzji, jakie sobie mogłam wymarzyć.
Zuzanno! Przeczytałem i w wielu miejscach się uśmiałem, zwłaszcza przy opisach weselnych… W wersie „cztery kąty i piec piąty” rozpoznałem frazę z pieśniarza-poety Czyżykiewicza, co jeszcze bardziej pozwoliło mi poczuć klimat wprowadzania się do chałupy… Temat muzyczny „świętej wojny” wielkoojczyźnianej w telefonie jest mi znany - innym też - Leszek ma taki w telefonie swoim… Piszesz świetnie, na podstawie Twoich opowieści mógłbym narysować portret teścia z wesela… Wspaniale się to czyta, a podobne w założeniu pamiętniki stały się kanwą opowieści typu „Dom nad rozlewiskiem”, a nie uważam, żeby Twoje opowieści ustępowały w czymkolwiek - mają jeszcze zaletę prawdziwości i jak przy zderzeniu kulturowych hadronów dają całą masę smakowitych cząstek elementarnych kultury wysokiej w starciu z barbarią wschodu…Super - bardzo mi się podobała ta lektura - no i znam Autorkę!😍🌹🌹🌹