Kochani, kolejny raport z placu boju, bazujący na relacji W., który pojechał na wiochę z krótką wizytą gospodarską. Przy okazji dostarczył majstrom gotówkę oraz puszkę z lakierem do podłogi.
Z uwagi na brak obserwacji własnych, relacja będzie taka dość odtwórcza i zwięzła.
W. wyjechał w niedzielę po robocie zabierając ze sobą wzmiankowane środki płatnicze oraz lakier, który posłuży do zabezpieczenia podłogi w pokojach. Dom z oczywistych względów nie nadaje się do zamieszkania i przez chwilę rozważaliśmy możliwość noclegu W. u Bożenki lub w zajeździe starożytno-góralskim w Wisznicach. Jednakowoż ostatecznie W. postanowił umościć się na dmuchanym materacu i przetrwać noc z niedzieli na poniedziałek.
Dotarł na miejsce bez problemów, zatrzymując się po drodze w Rykach na posiłek.
Napalił w piecach, wytaszczył dywan sypialniany, na nim ułożył materac i po pobieżnym dość rozejrzeniu, zdał mi relację telefoniczną ze swoich obserwacji, a następnie zmordowany poszedł spać.
Obserwacje były generalnie pozytywne. To co zauważył to efekt piaskowania, który ujawnił na przykład jakieś dziwne kliny w deskach podłogowych, które poza tym uległy lekkiemu pożłobieniu i W. zawyrokował, że trzeba jednak przeszlifować je cykliniarką przed lakierowaniem. Listwy przypodłogowe nie były dokładnie wypiaskowane, ponieważ pan piaskowy bał się uszkodzić ściany. Drzwi po usunięciu farby natomiast wyglądały genialnie.
Miejscami ściany wymagały doszlifowania, bo farba weszła w zagłębienia drewna i piasek nie usunął wszystkiego. Ściany i sufity w pokojach były pomalowane.
O poranku w poniedziałek przybyli majstrowie i przystąpili do pracy. Przy okazji W. omówił kwestie kolejnych prac, tzn. montażu płyt gipsowych, szlifowania ścian i obudowy komina. Majstry podpowiedzieli, że w drzwiach między kuchnią a salono-jadalnią można by było wstawić szyby, co rzuci więcej światła do kuchni, choć te drzwi i tak zawsze były otwarte, więc nie wiem czy to jest faktycznie konieczne. W. dokonał pomiarów ścian w kuchni celem dopasowania wymiarów mebli. Odnalazł fugę zamówioną razem z płytkami oraz impregnat.
W międzyczasie znalazłam dla W. kontakt do dwóch panów cykliniarzy na olx, jeden reklamował się również jako świadczący usługi stolarskie, co mnie o tyle ucieszyło, że Janek jak przypuszczałam nie pojawił się choć obiecywał. W. dogadał się z tym właśnie panem, który akurat jechał z Włodawy do Białej i po drodze zajrzał do nas. Ustalił z W. że roboty cykliniarsko-stolarskie zrobi we środę i czwartek. Przy okazji pan stolarz obejrzał deski podłogowe i ocenił, że to są deski z recyklingu, bardzo stare i dopasowywane tymi właśnie klinami, które zauważył W. Może ten dom jest starszy niż przypuszczamy, a odkryte ślady świadczą przynajmniej o tym, ze wcześniej miał inny nieco układ.
Układ pomieszczeń obecny
Szarymi prostokącikami zaznaczyłam piece.
Do konserwacji drewna w kuchni wybraliśmy Vidaron w trzech odsłonach: bezbarwny na ściany, bielony dąb na sufit i palisander na belki sufitowe. Vidaron olej
W międzyczasie majstry położyli płyty gipsowe na jakiejś wymyślnej konstrukcji, zdejmując uprzednio obramowanie okna w kuchni. Generalnie mieli dobre pomysły i jakoś tak zmyślnie rozwiązywali różne zagwozdki.
Po omówieniu wszystkich ważnych spraw W. dogadał się jeszcze z panem piaskowym co do oskrobania drzwi kuchennych i łazienkowych. Jakimś cudem wszyscy mogli, dopasowywali się terminami, majstry w ogóle stwierdzili, że świetnie się wstrzeliliśmy z tym zleceniem, bo oni mają drugą robotę w Białej i jak tam coś schnie czy czeka z innych powodów, to robią u nas i vice Wersal.
W. usiłował zrobić zdjęcia, ale aparat odmówił posłuszeństwa, więc zdał się na majstrów. Podobno jeden z oczarów zakwitł obłędnie, wychodzą obficie kwiaty ciemierników. Poza tym leży śnieg, niewiele, ale jednak.
No to teraz kilka zdjęć z wnętrz in statu nascendi.
Kuchnia i gipsokarton, który docelowo będzie otapetowany tapetą winylową. Trwają negocjacje co do wzoru.
Przechodząc tym otworem który na zdjęciu powyżej znajduje się po lewej stronie, wchodzimy do salono-jadalni
I znów, przechodząc przez otwór widoczny na zdjęciu powyżej, wchodzimy do sypialni z tymczasowym legowiskiem W. (materac już sprzątnięty)
W. po ogarnięciu i omieceniu wzrokiem, z uwagi na fakt że nie było gdzie się podziać, postanowił ruszyć w drogę powrotną. Do mnie z kolei zadzwoniła pani oznajmiając, że zamówiony komplet: stół i krzesła zostaną dostarczone w sobotę, zatem musimy uruchomić sąsiadów, żeby odebrali.
Także nie ma to-tamto. c.d. nieodwołanie musi n.