poniedziałek, 31 maja 2021

Majowo - ...ujowo - off topic.

Kochani, ja wiem że ta relacja kuleje na wszystkie cztery nogi i smętnie kiwa się na boki, ale ponieważ praktycznie nie mam o czym pisać, to zachodzę w głowę jak to napisać, żeby jednak było co czytać :)

Póki co jednak dojrzałam do napisania manifestu. Dobra, może nie manifestu, ale do opracowania słownie pewnego tematu, który jest jednym z tych, na którym wszyscy się znają. Miałam się co prawda nie wypowiadać, bo społeczeństwo nasze wie wszystko lepiej i wierzy raczej głupolom i szarlatanom a nie tym, którzy swoim wykształceniem i doświadczeniem mają prawo do zajmowania stanowiska w danej sprawie.

Otóż czytajac internety co chwila odkrywam kretyńskie wpisy różnych mundroli na temat tego jak to w Polszcze tnie się lasy na potęgę, jaka to rabunkowa jest gospodarka Lasów Państwowych, jakie to szkodnictwo leśnicy uprawiają. Mundrole pojawiają się w przeróżnych grupach na Fb, w których udział zredukowałam do minimum i pozostałam w  takich, gdzie potencjalnie jest w miarę bezpiecznie i na zalew adrenaliny nie będe narażona. Ale gdzie tam! Wszędzie znajdzie się powód do wygłaszania bzdur, których prapoczątkiem był chyba temat wałkowany do zerzygu czyli wycinka z Puszczy Białowieskiej. Która jest takim prastarym, o mamuńciu, jak bardzo prastarym lasem. Gdzie jednakowoż, jak się poszuka niezbyt głeboko, była miejscem osadnictwa, a po pierwszej wojnie światowej miejscem barbarzyńskiej wycinki ale poczynionej przez Brytyjczyków i Niemców. Odrodziła sie dzięki zabiegom właśnie leśników. Z nasadzeń.  Zresztą zastanawiam się kto tak naprawdę przeczytał wyrok TSUE w sprawie wycinki w PB. I wie co tam tak naprawdę jest napisane. 

Ojcem większości erupcji nienawiści do bab i facetów w zielonych mundurach jest pewien aktywista celebryta z Gazety Wyborczej, który matury nie zdał, ale na lesie się zna jak nikt, bo w lesie ponoć mieszka.

Ale nie będę odnosić się do konkretnych wątków bujających swobodnie w internecie, powiem zwięźle. 

Nie każda wycinka to ZUO. Lasy to przede wszystkim odnawialne źródło surowca. Więc drzewa się sadzi, żeby za sto czy sto pięćdziesiąt lat ktoś je mógł wyciąć. Po to, żeby z ekologicznego surowca produkować masę rzeczy potrzebnych w życiu codziennym. Żeby nie był to plastik, a papier czy drewno. Pozyskanie surowca to nie bezrozumne cięcie wszystkiego żywego. To sposób gospodarowania sporządzony na przestrzeni dziesiatek lat jako plan urządzania lasu. Z uwzględnieniem funkcji gospodarczych ale i społecznych i przyrodniczych lasu: "zgodnie z wymaganiami przepisów prawa oraz trwale zrównoważonej gospodarki leśnej z odpowiednim uwzględnieniem oczekiwań społecznych w sprawie ochrony środowiska i racjonalnego gospodarowania zasobami przyrody"

Lasy pozstawione same sobie, jak postulują niektórzy mundrole,  rzadko idą w kierunku zachowania bioróżnorodności. Zwykle powstają monokultury z gatunku dominującego, zanikaja polany czy świetliste dąbrowy, których potrzebują rzadkie i chronione rośliny wymagające dostępu do światła. Pozostawienie wiatrołomów powoduje, że niektóre gatunki zwierzat przestają wchodzić na takie obszary. Zatem i łańcuch pokarmowy zostaje przerwany poprzez brak współistnienia zwierzat, które łączą biologiczne zależności. Zapewnie wielu słyszało o wypasie kultrowym na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Otóż okazało się, że zakaz wypasu owiec na halach spowodował dramatyczny zwrot w tamtejszej przyrodzie. Hale zaczęły zarastać, krokusy ginąć, pewne gatunki motyli także zniknęły. Więc albo kosić, albo...znów wpuścić owce. Nie wszędzie las to dobrodziejstwo dla przyrody. Las gospodarczy   nie jest jak niektórzy mundrole prawią "plantacją desek", a formacją zaprojektowaną pod kątem siedliska, klimatu i przyszłych potrzeb.Nie chodzi tylko o planowanie gatunków roślin ale i zwierzat, które w ekosystemie są równie ważne aby utrzymywać pewną równowagę. Leśnik nie planuje na tydzień czy miesiąc ani nawet rok do przodu. Planuje na pokolenie lub dwa do przodu

Las w obszarze chronionym (a form ochrony jest też co najmniej kilka) podlega ścisłym regulacjom. Ograniczona lub zaniechana zostaje regularna gospodarka leśna, ale ingerencja człowieka z piłą pozwala przetrwać wielu gatunkom roślin i zwierzat.  Ścisłe rezerwaty to miejsca, gdzie ingerencji człowieka praktrycznie nie ma (z wyjątkiem grzybiarzy, bo ci włażą wszędzie). 

Podam teraz pewien przykład:

Przeczytałam kilka tygodni temu pełen jadowitego oburzenia wpis dotyczący pożaru na terenie pewnego nadleśnictwa, który to pożar według piszącego spowodowali leśnicy, którzy poprzez wycinkę doprowadzili do wysuszenia ściółki (ekspozycja na słońce). Zajęło mi dosłownie 15 minut zweryfikowanie tego fejka. Otóż pożar był rok temu. Nie na terenie wycinki tylko na terenie młodnika posadzonego przez leśników. Wycinka była prowadzona bowiem etapami szereg lat z uwagi na zamieranie dotychczasowego drzewostanu z powodu permanentnego deficytu wody i wejścia kornika drukarza. Leśnicy podjeli zatem decyzję o wymianie gatunkowej drzewostanu po to, żeby za 10-20 lat ten teren nie świecił pustką. Natomiast miejsce to  uczęszczane było przez licznych "turystów" którzy przyjeżdzali z grilami, rozpalali ogniska i spowdowali już kilka wcześniejszych pożarów. 

Ale wszyscy komentujący i równie oburzeni co autor nie wykonali takiego wysiłku intelektualnego, choć zaprawdę nic tu nie było tajne i wymagające grzebania w darknecie. I wieść straszliwa poszła w tłum.Wszyscy uwierzyli, nikt nie sprawdził.

W rezultacie z wysiłku leśników, którzy stopniowy przebudowywali drzewostan na danym terenie w celu zachowania zalesienia na przyszłe dziesiątki lat, zrobiono paszkwil nic nie mający współnego z prawdą. Rzecz miała miejsce ...na forum patronów Radia Nowy Świat, miejscu wydawałoby się wolnym od głupoty i ekstremizmów. 

Krążą też legendy o bezpardonowej wycince czegoś, co aktywiści zwą Puszczą Karpacką. To teren należący terytorialnie do Nadleśnictwa Bircza, w sąsiedztwie Bieszczackiego Parku Narodowego. Tam po II wojnie światowej były głównie pola uprawne. Teraz są bogate gatunkowo lasy, zasadzone ręką ludzką. I ta ręka wcale nie należała do aktywistów. Aktywiści zresztą nie pojawiali się na żadnych sesjach gminnego samorządu, gdzie w ostatnich latach wniosek o objęciu ochroną tych terenów był zgłaszany i omawiany. Woleli pokrzykiwać w mediach o prastarej puszczy (co oni mają wszysy z ta prastarością? ).  Choć wiadomo na podstawie badań naukowych, że tam lasów naturalnych nie ma już od dawna.

Mimo to i tak około 1500 hektarów znajduje sie pod ochroną i tam gospodarki leśnej nie prowadzi się.

Przypominam także o kilku poważnych klęskach, które nawiedzały nasze lasy: pożary wielkopowierzchniowe, trąby powietrzne.  To leśnicy uprzątali teren i tworzyli nowe nasadzenia. Na to muszą być pieniądze, leśnicy nie wyciągaja łap do budżetu ale dysponują własnycm fuduszem leśnym zasilanym ze sprzedaży drewna. Czyli te pieniądze to nie kasa, którą pakują do kieszeni, jak twierdzą aktywiści. To środki które służa wszystkim. Z których powstaja i utrzymują sie ośrodki rehabilitacji zwierząt, szkółki leśne, ośrodki badawcze, naukowe.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Drzewa nie żyja wiecznie. Mają swój czas tak jak ludzie. Chorują, cierpią od zmian klimatycznych czy szkodników i umierają wcześniej czy później. Rolą leśników jest zapewnienie, aby nie doprowdzić do wylesienia danego terenu, aby następowała wymiana pokoleń, aby gatunkowo las dostosowany był do zmieniających się warunków. Powierzchnia lasów w Polsce systematycznie rośnie. Sprawmy więc, aby nauka, doświadczenie, wiedza pokoleń była ważniejsza od pohukiwań aktywistów, czesto opłacanych i sterowanych przez znacznie bardziej potężniejsze organizacje. Czytajmy, weryfikujmy, szukajmy. Nie dajmy sie zrobić w bambuko.


11 komentarzy:

  1. No nie zgadzam się...las był zanim pojawił się człowiek i radził sobie. Leśnik mu niepotrzebny by trwać.
    Ośrodniki rehabilitacji zwierzat??? Gdzie? W mazowieckim nie mam gdzie zgłosić chorego lisa bo jedyny jaki istnieje przyjmuje tylko zwierzęta z Warszawy. Wiem, bo próbowałam. Leśnicy zwierzętami się nie zajmują.
    Co do puszczy karpackiej, nikt nie mówił, że jest prastara, wręcz przeciwnie, mówiono, że jest lasem stosunkowo nowym, ale wartosciowym i wartym ochrony.

    Miałam okazję zobaczyć tę troskliwą piekęgnację lasu w swojej okolicy. Wyrżnięta połowa zdrowych sosen, reszta zdewastowana z połamanymi gałęziami, poraniona przez walące się drzewa, teraz rzeczywiście stanie się łupem chorobotwóczych grzybów. Ścięte pnie leżały przez dwa miesiące, stając się łupem okolicznych mieszkańców. Od lat nie ma tu ŻADNYCH nowych nasadzeń. Piękna jest teoria o wspaniałach leśnikach dbających o drzewostan, ale nie tak to wygląda...
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, powiem że mi przykro. Nie dlatego że się nie zgadzasz, ale dlatego że mam wrażenie że zarzucasz mi pisanie nieprawdy. Argumentując to w sposób: to lekarstwo nie pomogło mojej cioci, ergo jest nieskuteczne dla wszystkich. A jaki ja mam interes żeby zmyślać? Otóż żaden. Mało tego, wiem że piszę prawdę, bo to wszystko można sprawdzić. W. jako leśnik i długoletni pracownik parku narodowego jest także wiarygodnym źródłem informacji. W dużej mierze jego sukces w tworzeniu ogrodów wynika właśnie z głebokiej wiedzy przyrodniczej zdobytej podczas szkoły i pracy w lesie, w tym umiejetności oceny siedliska, znajomości zależności pomiędzy roślinami, wiedzy o konieczności ingerencji we właściwym czasie, aby układ roślinny zachował swoje walory. I często taka wiedza sprawdza się bardziej niż współczesna umiejetnośc obługi aplikacji do klejenia symulacji rabatek z gotowych obrazków roślin.
      Czy coś ad vocem? No może tak. Nie lekceważę adwersarzy więc: organem odpowiedzialnym za zapewnienie transportu i schronienia /opieki dzikim rannym zwierzętom jest urząd gminy właściwy terytorialnie a nie Lasy Państwowe. Więc to tam należy zgłaszać takie przypadki. Ośrodków rehabilitacji zwierząt w mazowieckim jest obecnie chyba 10. W całej Polsce chyba z 70. Część prowadzonych jest przez nadleśnictwa za ich kasę lub przez Lasy Miejskie. Są także te prowadzone przez fundacje czy osoby prywatne.Nie każdy przyjmuje wszystkie gatunki zwierząt.Pełną listę prowadzi GDOŚ. Polecam obejrzeć także ten materiał https://www.youtube.com/watch?v=pJ7gU3jkrgE
       
      Co do puszczy karpackiej to owszem, jedna z czołowych organizacji pozarządowych na swoich stronach używa słów "reliktowa", "las naturalny". A tam właśnie nie tak dawno był jeden z najgęściej zaludnionych regionów Polski. Zatem uważam, że celowo wprowadzają w błąd opinię publiczną.
      Co do wycinek i tego jak one wyglądają proponuję porozmawiać z zarządcą terenu leśnego. Być może to lasy prywatne a nie LP, bo w pobliżu Warszawy właśnie lasy tzw. chłopskie to teraz teren deweloperki. Piękne reklamy o domach wśród drzew, a w rzeczywistości śmierć ogromnych połaci leśnych pod zabudowę. Tu nikt nie protestuje. Co do zasady wycinka w lesie wygląda zupełnie inaczej niż cięcie drzew w terenie zabudowanym. Tu się nie wjeżdża z podnośnikiem. Drzewa kładzie się tam, gdzie jest możliwość. Czasem uszkadzająć inne, ale to nie oznacza że dokona sie na nich zagłada spowodowana przez patogeny. Drzewa zranione, nawet poważnie uszkodzone np. w wyniku burzy, wiatru potrafią się pieknie regenerować bez żadnego uszczerbku. Niekoniecznie las odnawia się przez nowe nasadzenia. Jeśli jest rębnia gniazdowa, to tak, tam zwykle wprowadza się nowe sadzonki. Ale już trzebież prowadzi się m.in. po to aby już rosnącym młodym drzewom dać możliwość lepszego samodzielnego rozwoju. To jak wyglądają bezmyślne nasadzenia widać w Warszawie. Akcja milion drzew dla stolicy to przykład upychania kolanem sadzonek wszędzie gdzie się da, a nie tam, gdzie to ma sens. Poszły grube pieniądze, a wiele drzew zamarło jeszcze w tym samym roku po posadzeniu, bo nikt nie pamiętał o tym, żeby je podlać. Część umiera teraz pod okapem dużych drzew.
      Natomiast przykład pracy leśników przy odnowieniach drzewostanu można poznać czytając choćby informacje odnośnie usuwania szkód po wichurze na Mazurach w 2002. Akurat wtedy pracował w jednym z tamtejszych nadleśnictw późniejszy kolega W. więc wiemy jak to wyglądało z pierwszej ręki. Prawie 50 tys hektarów wiatrołomów, wysoka temperatura i potężne zagrożenie pożarowe. Usuwanie drewna, posuszu etc.uprzątanie terenu. Potem wieloletnie obsadzanie terenu milionami sadzonek. A pożary w Rudach Raciborskich czy w Puszczy Noteckiej w latach 90-tych? Dzięki pracy leśników ta częśc Puszczy to teraz jeden z najbogatszych gatunkowo fragmentów lasu.
      Gdyby nie leśnicy, las dawno zostałby wyrąbany, rozjeżdzony quadami, zabudowany. To tyle ode mnie. Kto chce niech pyta, dowiaduje się, czyta i poznaje pracę w lesie.


      Usuń
  2. Zuzia, a jak tak się zastanawiam czy zarząd Lasów Państwowych nie mógłby zwołać jakiejś konferencji prasowej... Wytłumaczyć przed kamerami wszystko co i jak. Nie mam FB ale widziałam kilka "filmików" na You Tube poruszających ten temat. Czytałam też komentarze pod nimi... Wszystkie niepochlebne ale skierowane one były do naszej ekipy rządzącej. Sama widzisz co się w naszym kraju dzieje. Hejt może i bierze się z niewiedzy ale też z obawy, że tym razem "dobra zmiana" wzięła się za nasze lasy.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, mam wrażenie, że żadna konferencja prasowa nie pomoże na zacietrzewione, rozemocjonowane mózgi tych, którzy protestują z blokowiska lub apartamentowca i nie mają wiedzy, co sie tak naprawde w lesie dzieje. Ale masz stuprocentową rację: tu potrzeba wielkiej kampanii informacyjnej. Na stronie LP jest bardzo dużo informacji, na stronach poszczególnych nadleśnictw i parków narodowych także. Powiem także szczerze, że zarząd LP to specyficzna grupa ludzi, niestety mocno upolityczniona i zwasalizowana kościołowi. To jest wielka porażka wizerunkowa. Byliśmy z W. zdumieni, że przy całej machinie i zasobach finansowych LP nie poradzono sobie z kryzysem medialnym w czasie wycinki w Puszczy Białowieskiej. Przecież właśnie wtedy należało uruchomić wszystkie możliwe środki na informowanie, wyjasnianie. Natomiast Ci w terenie to fachowcy, przynajmniej ci, których dobra zmiana nie wymieniła na swoich nieudaczników.
      Drugą kwestia to też taka, że leśnicy zaufali dobrej zmianie mając w pamięci zakusy poprzedniej ekipy na prywatyzację lasów, no i fakt że obłożono LP daniną z funduszu leśnego, rzekomo na naprawy dród lokalnych niszczonych przez ciężki transport drewna. Na co te pieniądze faktycznie szły- nikt nie wie. Partia obecnie rządząca obiecała wtedy, że chocby nie wiem co nie dopuści do prywatyzacji lasów. Zadziałało. No, a teraz mamy to co mamy. Ci co tak obiecywali, sami już dyszą z żadzy zagarnięcia tego kawałka jeszcze nie spieprzonej gospodarki, która tylko dzieki temu, że sie rządzi swoimi prawami, co tak bardzo przeszkadza aktywistom, jest dochodowa i dobrze zarządzana. Obyśmy nie doczekali czasów, kiedy nasze lasy dostaną się w prywatne ręce, na wejście do lasu trzeba będzie mieć pozwolenie, a drewno, z braku własnego, będziemy sprowadzać z Łotwy czy Estonii.

      Usuń
  3. Zuza wielkie brawo dla Ciebie za ten wpis, niestety ludzie nie wgłębiają się w istotę rzeczy.
    Jest tak z każdą sprawą po łepkach byle szybko i bez wysiłku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu kochana, dziekuję. Emocje za bardzo rządzą naszymi poglądami, a w podsycaniu tych emocji aktywiści mają wielkie doświadczenie. Nie dajmy się omotać.

      Usuń
  4. Zuziu napisałaś prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. We wszystkich dziedzinach mamy 'spacjalistów' którzy znają się na wszystkim, najpierw zlinczują w imię swojej prawdy a potem ewentualnie zrewidują coś tam w tej swojej prawdzie.
    Buziaki dla Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko, najgorsze jest to, że Ci "secjaliści" jak ognia unikają rozmów, konfrontacji w celu porozumienia. Trwają w swoich poglądach z przekonania lub z uwagi na korzyści finansowe, czyli z wyrachowania. Ściskamy!

      Usuń
  5. Zuziu, wielkie dzięki i chwała Ci za ten wpis. Jak widać i tak znajdą się tacy, którzy wiedzą swoje. Ale dla takich laików jak ja, to ogrom merytorycznej wiedzy. A tak przy okazji... czy widziałaś kiedyś wielkiego zielonego ratownika przyrody, który na wspólne protesty przyjezdza rowerem...I który nie ma smartfona... no, mogłabym tak pytać chyba jeszcze długo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efciu, z pewnością nie przekonam wielu. Nie wiem skąd sie bierze przekonanie, że Ci co oczerniaja lesników i negują ich wiedze i wkłąd w odnowę lasów w Polsce mają rację, skoro kilkadziesiąt lat temu nie było ich i jakoś te lasy sobie radziły.Teraz okazuje się, ze bez aktywistów bylibyśmy już zgubieni w betonowej pustyni. Doceniam wkład tych, którzy autentycznie troszczą się o przyrodę, zwykle jednak sa to lokalne inicjatywy np. mieszkańców, którzy protesytuja przeciwko niszczącym działaniem deweloperów, przemysłowców etc. Najsłynniejszy celebryta ochroniarz przyrody mieszka w drewnianym domu, pali drewnem i jakoś nikt nie pyta jak to sie ma do jego totalnej miłości do każdego drzewa. Podobnie jest z opinia o myśliwych i ogólnie z poziomem wiedzy na temat gospodarki łowieckiej, ale o tym może też kiedys napiszę.

      Usuń
  6. Cieszę się, że o tym napisałaś. Nie zagłębiałam się w temat (z wrodzonego lenistwa) ale czułam, że to pohukiwanie o totalnej wycince lasów nie ma wiele wspólnego z prawdą. A teraz mam potwierdzenie.

    OdpowiedzUsuń