niedziela, 7 lipca 2024

Bo ostatnich gryzą psy - kto zwariował: świat, czy my?

Co tu się porobiło! Na blogu zima, a za oknem pełnia lata. Zastanawiałam się, czy pisać jakiś kolejny c.d., bo po prawdzie nie wiem czy warto. Odruchowo na wsi będąc robię odręczne notatki, cykam zdjęcia, choć z promilem tej uważności i zapału co kiedyś. 

Wymuszone, i tak już niebyt wyrafinowane wpisy to nie jest to, co miało być mięsem tego bloga. Niczego spektakularnego nie dokonujemy, nie bardzo jest zatem o czym pisać. Nie wiem nawet, czy sama to potem będę chciała czytać :) 

Świat definitywnie zwariował, a może właśnie tak naprawdę świat wygląda. Nie jest przyjazny i  otwarty, nie należy do odważnych, a do złodziei, tyranów i sprzedajnych mediów.

Kiedyś myślałam o tym, że na emeryturze będę mogła robić to o czym marzyłam, teraz zastanawiam się czy za te kilka lat te marzenia nie okażą się kompletnie nieaktualne. Czy ten ogromny budynek koszar, jaki powstał nieopodal dworca kolejowego w Białej Podlaskiej, zwiastuje jakąś nową apokalipsę.  Si vis pacempara bellum. 

 Nie mam na to wszystko wpływu oczywiście, ale perspektywa się zmieniła. Pewnego rodzaju beztroska gdzieś się ulotniła. Dlatego wybaczcie tę przerwę, która w zasadzie miała przerodzić się w zamknięcie tego bloga.

No ale skoro jest jeszcze materiał na wpisy, to postaram się kontynuować na tyle, na ile mi wystarczy determinacji. Dziękuję z serca przy okazji tym, którzy dawali subtelnie znać, że czekają. 

Wracając do  zimowego czasu, w lutym W. samotnie pojechał na wieś albowiem umówił się z elektrykiem, poleconym przez Michała. Elektryk miał wykonać prace leżące odłogiem od długiego czasu czyli przede wszystkim miał podłączyć ogrzewanie podłogowe w kuchni.  Dodatkowo do montażu było oświetlenie w drugiej części kuchni, gdzie kiedyś była sień. 

Telefonicznie zrelacjonował mi, że majster robi co trzeba, ale okrutnie dużo gada, co W. okropnie denerwuje i męczy. Starał się wychodzić na zewnątrz przycinając gałęzie w sadku, ale wiatr był tak okropny, że trudno wytrzymać dłużej niż pół godziny. Od czasu do czasu majster wysyłał W. po różniste materiały potrzebne do wykonania prac, ale gdy tylko W. pojawiał się w progu majster ordynował kawkę i poddawał W. torturom polegającym na inicjowaniu rozmów na tematy wszelakie, każdy kompletnie nieinteresujący dla W. 

Na szczęście majster wykonał zaplanowane prace i oddalił się, a W. powrócił do miasta.

 Dla ochłody i na zakończenie zimy filmik z lotu drona 



 

      

6 komentarzy:

  1. Warto Zuza, pisz proszę. Pozdrawiam wierna czytelniczka B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuzia, pisz! Roślinki rosną, każdy miesiąc, każdy rok będzie inny :-)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Twoje odczucia w obecnej sytuacji. A świat zdecydowanie nigdy nie był miejscem przyjaznym, czasami tylko zdarzają nam się lepsze dekady i lokalnie spokojne miejsca. Tym bardziej trzeba trwać przy tym, co pozytywne.
    Nie ma sensu, żebyś zmuszała się do pisania. Ale wiedz, że wierne grono czytelników zawsze czeka. Chociażby na zdjęcia i jedno, czy dwa zdania.
    Ściskam,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  4. P. S. Wasza działka najładniejsza w okolicy, nawet zimą. Nie rozumiem jak można nie mieć drzew i krzewów przy domu. Nawet jeśli lasek jest w pobliżu.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze czekam, zaglądam....smutno by było gdyby blog się zamknął ( (evluk)

    OdpowiedzUsuń
  6. No cholera jasna i kruca bomba! Ja już ten wpis przecież czytałam i co potem było... nie wiem - chyba przyszedł ten Niemiec co zabiera pamięć i rozum albo co?
    Oj, Zuziu, Zuziu, oczywiście, że pisz, przecież nasze blogi to nie są blogi od spraw spektakularnych. To jaka jesteś, to o czym piszesz i w jaki sposób, nieprzypadkowo nas tu kusi i nęci. Zajrzyj do statystyk, a może zaglądasz? Mnie te dane dziwią zawsze i nieodmiennie i chyba to jest godne specjalnej notki.
    Czy czytam swoje stare wpisy? Chyba nie, ale jak szukam czegoś z poprzednich lat, chcąc najczęściej ustalić dokładniejsze daty i terminy, to nie ma lepszego źródła.
    No więc pisz, pisz i odezwij się też czasem pozablogowo. Ściskamy Was mocno i zapraszamy (oczywiście nie tylko na blog). A rozterek o sensie tego pisania też mi nie brakuje!
    /https://jeszczejedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń