niedziela, 21 lutego 2021

Okres przejściowy

 Końca relacji świąteczno-noworocznej nie zamieszczam, bo w zasadzie nic spektakularnego się nie działo. Postanowiliśmy wyjechać wcześniej, bo i pogoda była słaba i nic do roboty już w zasadzie nie mieliśmy. Zdemontowałam zatem choinkę, utylizując ją na bieżąco w piecu kuchennym. Wyodkurzałąm pokoje, zajęliśmy sie pakowaniem i zabezpieczaniem układu wodno-kanalizacyjnego przez zamarznięciem. 

Koty popakowaliśmy w ten sposób, że Maszka i Czesia jechały razem w dużym kontenerze, a Nowy w mniejszym. I spokój był. Wszyscy spali praktycznie całą drogę. 

Po drodze raz tylko miałam chwilę zwyżki adrenaliny, kiedy W. na rozjeździe na nowym odcinku autostrady zjechał na Lublin zamiast kierować się do domu. Wycofywał się jadąc na wstecznym, a ja zaciskałam oczy czekając aż nam jakiś kierowca wpakuje sie w tyłek. Na szczęście udało się pokonać te kilkaset metrów bez kolizji.

Teraz kilka informacji bieżących.

W. po kilku dniach oznajmił radośnie, że odnalazł telefon do majstra, który kilka lat temu robił nam fundamenty oraz murował piwniczkę. I że majster obiecał, że tę kuchnię nam zrobi. Zaczęłam zatem energicznej zbierać dane, co nam bedzie potrzebne do tej podłogi, konsultując sie mailowo z panią w sklepie z płytkami. Doszły jakieś specjalne fugi, impregnaty i już widać, że wartośc domu znacznie wzrośnie po remoncie kuchni. Niekoniecznie wartość wymierna.

Pod koniec stycznia natomiast przeżyłam autentyczne chwile grozy, ponieważ PGE Obrót przysłała mi faktury za prąd, z których wynikało, że za okres 6 miesięcy roku ubiegłego zużylismy prądu na prawie 1900 zł. Co jest oczywistą nieprawdą, bo ja nawet w Warszawie, gdzie jesteśmy większą część życia, nigdy takich rachunków nie płaciłam. Napisałam oczywiście zaraz maila na podany adres kontaktowy, ale dalsza korespondencja z trzema różnymi paniami tytułującymi mnie "Szanowny Kliencie" niczego nie wyjaśniła, poza tym, że mogę sobie zamówić ekspertyzę licznika, która to odbędzie sie na mój koszt, jeśli nie wykaże żadnych odchyleń. Noż kurwa.

Z lekka zrozpaczona powiedziałam W. że ja mam już dość wszystkiego wiejskiego, wysokich rachunków za prąd nie wiadomo skąd i niepłacącego dzierżawcy naszych 4 hektarów w innym powiecie w szczególności. W. poczuł że sytuacja jest poważna, zażądał podania numeru telefonu do dzierżawcy i przy mnie sponiewierał go moralnie w sposób, którego nie powstydziłby sie windykator z jakiejś firmy pożyczkowej. Przyniosło to skutek taki, że 5 dni później połowę zaległej kwoty miałam na koncie, a w poczcie mailowej obietnicę dalszych spłat.

Co do rachunku za prąd nie miał jakiegoś konkretnego pomysłu, poprosiłam żeby porozmawiał z Michałem, coby spisał nam stan licznika. Michał telefonicznie przyznał, że był nawet inkastent kilka dni temu, którego wpuścił do nas.

W. zdecydował, że pojedzie na wieś na kilka dni, postara się wyjaśnić sprawę prądu w zakładzie energetycznym w Białej, a przy okazji rozmówi się z majstrem co do przyszłych prac.

Okazja do wyjazdu nadarzyła się dopiero w ostatnią sobotę. W. spakował Wańkę i zaopatrzony w dokumentację i korespondencję z zakładem energetycznym, wyruszył poprzez roztopy. Oczywiście bez przygód nie mogło sie obejść. 

Gdy już dotarł na miejsce, telefonicznie poinformował mnie, że  w okolicy wsi Szelest zatrzymał go patrol Straży Granicznej wskazując mu miejsce, gdzie ma zaparkować. Miejsce z pozoru bezpieczne okazało się zasypanym śniegiem rowem, do którego W. po prostu wpadł. Razem z psem. Panowie z SG wystraszyli sie nie na żarty, jeden zaczął z W. odkopywać samochód, drugi poszedł z Wańką na spacer. Przepraszali go co drugie słowo, niestety mimo to samochód tkwił w rowie i nic się nie dało zrobić, głównie dlatego, że hak zablokowany na asfalcie uniemożliwiał jakikolwiek ruch . Pozostało poszukać lokalsa, który dysponując traktorem, zechce W. wyciągnąć z tej pułapki. Uczynny lokals sie znalazł, samochód został wyciagniety, a na znaczące wyczekujące spojrzenie lokalsa panowie z SG rzucili się z dwoma dychami, choć W. oponował, że chyba nie wypada. Mundurowi jednak stwierdzili, że absolutnie, oni wpakowali W. w kłopoty, więc w ogóle nie ma mowy. Pies zadowolony z przechadzki zasiadł w samochodzie, W. odpalił i okazało się, że tablica rozdzielcza rozbłysła wszystkimi kontrolkami jak choinka. Bliższe dochodzenie wskazało, że nie działa alternator, więc W. pouczony, że ma silnika nie wyłączać, dojechał do Wisznic do stacji kontroli, gdzie niestety pan od elektryki był nieobecny. W. zatem dojechał do sklepu i dokonał szybkich zakupów zostawiając samochód na silniku. Do domu dojechał i wyłaczył silnik ze świadomością, że już nie odpali. 

Stwierdziłam, że dobrze że mnie tam nie było, bo ja bym tych panów z SG chyba zabiła. A przynajmniej mundur splugawiła.

Poza tym sąsiedzi otworzyli bramę, odśnieżyli wejście do domu, w piecu napalili, więc W. miał względny komfort. W ogrodzie odwilż, róże podobno czarne do linii śniegu. 

Dziś ma przybyć majster na oględziny, a jutro W. podejmie próbę wytłumaczenia, że nie mamy szkółki roślin o pięknie powycinanych liściach, które trzeba doświetlać i dogrzewać, więc rachunek za prąd  na prawie dwa tysiaki to znaczna przesada. 

Póki co nie wiem czy jakiś c.d. jeszcze n.



19 komentarzy:

  1. Paskudna przygoda. Dobrze, że ani W. ani Wańce nic się nie stało.
    Co do prądu u mnie podobna sytuacja tylko nie w tej skali. Też muszę zlecić ekspertyzę.
    Nie wiem dlaczego my mamy za to płacić skoro licznik jest ich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, nie wiem czy to nie jest jakaś próba wyłudzenia. W. dostał np. wezwanie do zapłaty mandatu. Na 0 zł, a koszty przesyłki 0,35 gr. Byc moze ktoś liczy ,że sie nie będzie chciało wyjaśniać i zapłaci. No ja nie odpuszczę. Oburzające jest to, ze zakład energetyczny wychodzi z założenia, że to my jesteśmy winni, a oni nic nie muszą u siebie sprawdzać.

      Usuń
    2. Zuzia, ale jeśli przychodzi takie wezwanie, to jest wyłudzenie danych i nie chodzi o zapłatę tego 35gr, tylko o dane osobowe i bankowe... podobno., Tak mówi mój eM.

      Usuń
  2. Ojej, początek nowego roku i od razu takie nieprzyjemności...
    Trzymajcie się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakby to powiedzieć...kłopoty to nasza specjalność. Tfu na psa urok...

      Usuń
  3. Zaglądam ci ja dziś na bloga, widzę nowy wpis, oblizuję się i zasiadam do czytania, a tu takie wieści! No bardzo współczuję sytuacji...mam nadzieję, że sytuacja z licznikiem się wyjaśni, bo kwota oszałamiająca! Nie wiem, co trzeba robić, żeby tyle prądu zużyć.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  4. Że tak spytam, czy SG poniesie koszty wymiany/naprawy alternatora tudzież innych kosztów związanych z uszkodzeniem pojazdu? Bo ja bym jednak spisała panów z imienia, nazwiska i funkcji i pociągnęła do odpowiedzialności.
    Ten rachunek za energię mnie też wygląda na próbę wyłudzenia.
    Dobrze, że chociaż majster do remontów kuchennych się znalazł.
    Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie problemów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieliśmy kiedyś podobną sytuację i od razu pan z "prądu" powiedział, że my będziemy płacić, jeśli się okaże, że licznik dobry. Okazało się, że pomyłka jest ze strony zakładu energetycznego. Oni po prostu licza na to, że część ludzi zapłaci bez gadania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może uda się wyjaśnić ten wysoki rachunek za energię; może to pomyłka, albo może ktoś się podpina podczas Waszej nieobecności.
    Tak na gorąco straszysz tą niepewnością co do cdn... , ale mam nadzieję, że ten stan minie.
    Trzymam ksiuki za wyprostowanie supełków. Elsi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zuziu wiem, że musztarda po obiedzie ale spisujcie stan licznika kiedy wyjeżdżacie i sprawdzajcie po przyjezdzie na wieś. Wiem, zapomina się o takich rzeczach i nikt nie przewidzi takich problemów. Nosz wkur...wkurzające to.
    Róże u mnie czarne jak węgiel a mam je pod nosem. Było okryć. Rozleniwiły mnie te łagodne zimy.
    Niech się poprostuje. Trzymam za Was.
    A przygody z SG nie skomentuję bo brzydkie słowa cisną się pod palce. Aga Aguszek

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczynki, bardzo dziekuję za komentarze i słowa otuchy. Póki co mamy pewne przypuszczenie, które podsunął nam pan zajmujący się pracami w sieciach energetycznych, czyli w terenie. Otóż on zasugerował, że skoro licznik u nas jest spisywany bardzo rzadko (przedostatnio w 2016 i ostatnio dopiero teraz) to może zakład nalicza tylko opłaty towarzyszące (dystrybucyjną, przesyłową etc) a zasadniczej opłaty za zużycie nie. No i po 4 latach niepłacenia wyszło ile wyszło... Bedziemy jeszcze sparwdzać. W tych żargonowych sformułowaniach na fakturze trudno się połapać.A i wcześniej nie było takiego systemu.
    Co do nielegalnego poboru to chyba niemożliwe... licznik jest w domu, musiałby ktos wleźć i podłączyć całą wieś.
    Ze spisywaniem stanu licznika to dobry pomysł, oczywiście że o takich rzeczach się nie pamięta, no i kłopotów takich przez 10 lat nie było.

    Alternator trzeba wymienić, tamten pójdzie do regeneracji, a W. na tymczas dostanie zamiennik. Chyba faktycznie SG powinna dostać fakturę do zapłaty.

    Majster dał nam nadzieję na rychłe rozpoczęcie prac, więc przynajmniej jeden pozytyw w tym wszytskim...

    Elsi-c.d. musi n. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo współczuję "przygody"z licznikiem.A spisywanie licznika musi wejść w nawyk he, he ja to piszę a sami nie robimy z wodomierzem, z którego nie tylko my korzystamy.
    Zuza brak mi Ciebie wiadomo gdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu, teraz będę to robić dla własnego spokoju. Pani z PGE zadzwoniła do mnie i potwierdzila wstepną diagnozę tj. to jest opłata z ostatnie 5 lat, czyli od ostatniego fizycznego odczytu licznika przez inkasenta.
      Ściskam Cię mocno kochana, ja tam już nie wrócę.

      Usuń
  10. Ostatnio rachunki za energię zwalają wszystkich z nóg, jak internet długi i szeroki. No cóż, obajtków różnych chyba wszyscy dokarmiamy, ja też.
    /MaGorzatka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokarmiamy także pięćsetplusy i inne tego typu roszczeniowe grupy.

      Usuń
  11. Zuzanno, pora obudzić się ze snu zimowego :-). My tu czekamy na nowe wpisy!! :-)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  12. Zuziu, może jakiś wpis retrospekcyjny? Proooszę. :-)

    OdpowiedzUsuń