sobota, 5 listopada 2022

Sierpniowe urywki cz.I

 Kochani, dziękuję Wam wszystkim za cierpliwość i sygnały, ze czekacie na kontynuację wiejskich opowieści. To bardzo ważne dla mnie. Ten blog to nie jutubowy kanał, gdzie zwykle tzw. twórca wszystkim dziękuje za lajki i komentarze, bo to poprawia algorytmy. Ja dziękuję, bo mam ogromną przyjemność wiedząc, że jeszcze ktoś tu zagląda i czyta i może ma ochotę czytać dalej.

Ja jestem w jakimś krętorogu życiowym, nie mogę znaleźć chwili spokoju, bo ciągłe nierozstrzygnięte dylematy tłuką mi się między synapsami. Nie wiem, czy w dzisiejszych czasach w ogóle jakakolwiek stabilizacja jest możliwa, może powinnam rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady...Ale obecnie i Bieszczady przestały być dziką ziemią obiecaną dla życiowych rozbitków.

Może po prostu łatwiej jest mieć wszystko w tyle? I efekt będzie podobny? Może się nauczę.

Na razie odkopałam zdjęcia z sierpnia i uznałam, że warto może wspomnieć o kilku wydarzeniach z pobytu, który został przerwany przez mojego szefa-niech mu historia wybaczy.

Relacji pełnowymiarowej nie będzie z powodu braku notatek a pamięć moja ulotna jest, więc nie mam kompletnie pojęcia co i jak po kolei się odbywało.

Ze zdjęć wiem, że było początkowo deszczowo


Ogród w przygaszonych kolorach, ale bujny i wyraźnie nawodniony 



















Gdy tylko się odrobinę wypogodziło, z radością ruszyłam z kosiarką w ogród, ponieważ koszenie trawy jest moim prawdziwym hobby na tym areale. Ponieważ po każdym koszeniu teren się bardziej cywilizuje, kolejne koszenie wymaga mniej wysiłku i czasu. Wyzwaniem zostaje Aleja Bzów, bo tam jest potwornie nierówno i póki co nie byłam w stanie przetrzeć nawet wąskiej ścieżki w kierunku bramy zadniej, ale jestem przekonana, ze niebawem, kawałek po kawałku przebiję się. Muszę uważać, żeby kosiarki nie uszkodzić, bo jest to naprawdę wytrzymały sprzęt i fantastycznie zastąpił Bertę.

Przy okazji pokazywania wykoszonego terenu (też mi atrakcja) zaprezentuję rosnącą w siłę rabatę podoborową, która naprawdę ma potencjał na świetny element ozdobny już całkiem niedługo.









Rabata w sierpniu wyglądała tak 







Aleja Bzów póki co taka 



Albiczukowski już czarował trawami, które od września zaczynają kwitnienie 





Zapowiadał się owocowy sezon, ale do owoców jeszcze wrócę w czymś, co c.d. klasycznym nie będzie, ale mimo to n.






6 komentarzy:

  1. No nareszcie! / MaGorzatka

    OdpowiedzUsuń
  2. Bieszczady były, ale się skończyły. Zresztą lepiej niż w Waszym siedlisku to nigdzie nie będzie.
    Cieszę się, że napisałaś.
    Patrzę na to zdjęcie z werandy: nie konserwowaliście drewna niczym w środku? Tak z ciekawości pytam, bo bardzo mi się podoba takie, jakie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba poprzestaniemy na tych naszych podlaskich Bieszczadach :) Weranda jest surowa, ponieważ nie mamy jasności w temacie koloru ;) Najpierw i tak musimy zastosować preparat przeciwko drewnojadom, a potem może wpadniemy na pomysł, co dalej.

      Usuń
  3. Jak dobrze, że wróciłaś. Nie mogę się zalogować.
    Pozdrawiam, Joanna/Jo37

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff,jak dobrze, że wróciłaś. Czekałam cierpliwie. Pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń