poniedziałek, 17 lutego 2020

Weranda na miarę naszych możliwości cz. IV

Kilka lat minęło, W. niezbyt zdecydowanie sygnalizował naszemu cieśli Jankowi chęć kontynuowania prac. Ponieważ weranda miała być oczywiście drewniana, Janek był tu niezbędny. 
Poza niemrawymi sygnałami zwrotnymi od Janka, że owszem, zrobi, sytuacja nie zmieniała się ani na jotę. 
Po drodze, będąc u Bożenki z wizytą noworoczną w 2019 r. dowiedzieliśmy się, że podłogę w ich nowej kuchni miał zrobić właśnie Janek, ale wystawił ich do wiatru i zrobił ją ktoś inny.  Zaczęłam się kręcić niespokojnie, bo to by oznaczało, że może i nas wystawić.

Drewno mieliśmy w ilościach dowolnych, pozostawało je tylko dowieźć do Janka do obróbki. 

Minęło kolejne pół roku. W. przystąpił do nękania bardziej zdecydowanego. Zawiózł nawet ładunek drewna, co miało być dodatkową zachętą. Janek zatem pojawił się znienacka i tłumacząc się rozlicznymi wyjazdami zarobkowymi za granicę, obiecał, że teraz to już się weźmie. 
Nastąpiło mierzenie, dogadywanie się, gdzie mają być drzwi oraz okna. Okna jak wiadomo miały być z małymi szybkami. Kolorowymi. Okien Janek nie zrobi. No to kolejna przeszkoda do pokonania. Łatwiej chyba wieżowiec w centrum Warszawy zbudować, niż zrobić skromną werandę w wiejskim domu.

Jesienią jednakowoż powstały zręby


Nie było to może imponujące tempo prac, ale z uwagi na konieczność dogrania sprawy okien, nie było powodu do pośpiechu. 

Dogrywanie sprawy okien trwało jakiś czas i znów wizyta u Bożenki spowodowała, że posunęliśmy się o lata świetlne do przodu, albowiem dzięki Michałowi znaleźliśmy kontakt do miejscowego stolarza, który po pierwszej kurtuazyjnej wizycie był już umówiony na wykonanie okien i drzwi.
Mnie oczywiście przyszło do głowy także cyklinowanie podłóg w pokojach, ponieważ podłogi w naszym domku to coś, co nie ma nic wspólnego z rustykalnością, szlachetną patyną etc. Są po prostu stare, brzydkie, wytarte, krzywe, z resztkami farby w kolorze parwowirozy. Usunięcie tej ostatniej i polakierowanie spowodowałoby znaczna poprawę estetyki wnętrz.

Po naszym pobycie noworocznym 2019/2020  W. jeszcze dwukrotnie dowoził materiał zarówno na werandę jak i na stolarkę okienną. Dziadek od okien wybrał sobie to co mu będzie potrzebne. Podobno zaoferował się także z wykończeniówką zewnętrznych elementów werandy, czyli zrobi takie fidrygałki dekoracyjne ku uciesze W.

Oto stan  obecny. W. niestety nie popisał się jeśli chodzi o jakość zdjęć.


Pojawił się przy okazji problem wysokości piwnicy. Dziura była wykopana na 2 m. Jednakowoż po jej wymurowaniu ma już jedynie 180 cm. W. ma 182.
Inżyniery kombinowały co z tym zrobić i w rezultacie okazało się, że można podwyższyć poziom podłogi bez uszczerbku dla połączenia werandy z wyjściem z domu. No to czekamy na c.d. :-)

1 komentarz:

  1. Słuszna uwaga o wieżowcu i wiejskiej werandzie. To jest właśnie różnica między przemysłem a rzemiosłem w XXI w.

    OdpowiedzUsuń