poniedziałek, 17 lutego 2020

Weranda na miarę naszych możliwości cz.III

Kolejnym etapem prac było wymurowanie wnętrza piwnicy cegłami. Ale nie byle jakimi. Otóż W. nabył wiele lat temu wstecz, w celu sobie bliżej nieznanym, z pewnością w odruchu wielkiej zapobiegliwości, kilka palet rozbiórkowej cegły pochodzącej z jakichś umocnień budowanych w okolicy Modlina za czasów carskich.

Cegły były solidne, każda sztuka 7 kg. zatem transport ich z okolic podwarszawskich na wieś wymagał dopracowania logistycznego, a przede wszystkim kluczowe było zatrudnienie sprzętu, który pozwoliłby załadować i rozładować towar. Czyli samochód z HDSem

Kombinowaliśmy z jakimiś pustymi przewozami ciężarówkowymi, bo kierowcy czasem ogłaszają się w internecie, ale nie zaistniał splot okoliczności pozwalający na wykorzystanie tej opcji.

W końcu W. załatwił transport, przy okazji organizując dostawę siana w kierunku przeciwnym, czyli do nas. W ten sposób kierowca nie miał pustego przebiegu, a szkapy W. zostały zaopatrzone.

Cegły zatem pojechały bez naszego czynnego udziału rozładunku na miejscu. Telefoniczna koordynacja zadziałała. Majster powiadomiony o dostawie materiału przystąpił do prac, których efekt obejrzeliśmy dopiero w sierpniu. Jak dla mnie, to takie średniowieczne lochy bez nadmiernej charakteryzacji.



Uważny obserwator, do których ja nie należę, zauważy występy w tych filarach przy jednej ze ścian. Otóż W. objaśnił mi, że służą one wmontowaniu drewnianych półek, na których pysznić się będzie nasz zbiór domowych alkoholi oraz przetworów. 



























Resztki cegieł walały się w nieforemnych stertach przed domem. 
Na tym majster zakończył prace. Piwnica została przykryta plandeką, żeby zabezpieczyć  teren przez wpadnięciem tam zwierzaków naszych i okolicznych.

C.d. dopiero po kilku latach n.

1 komentarz:

  1. Wcale się nie dziwię W. Jakbym mogła, też bym takie cegły kupiła z przeświadczeniem, że na pewno kiedyś wykorzystam. 7 kg sztuka?! Dobry towar! Loszek (mały loch) wyszedł super.

    OdpowiedzUsuń