niedziela, 10 stycznia 2021

Wiejski maraton świąteczno-noworoczny cz. IV

 Święta, Święta i już po.  Noc minęła niespokojnie, głównie przez jakieś głupie sny. Śniło mi się, że pojechaliśmy do domu w mieście, a tam wszystko pootwierane na oścież, dom jakis taki ciemny, obcy...W każdym razie nie wyspałam się za nadto.

Za oknem za to -2C i szron. Połaziłam z aparatem i w Albiczukowskim natknęłam się na śpiącą Wańkę na zmrożonej ziemi. Jak z tego wynika, ciepła buda nie jest potrzebna niektórym psom.


Obok Maszka na swoim terenie łowieckim. Ten kot tłucze gryzonie w ilościach hurtowych, niektóre oddawał Cześce jako dżentelmen, niektóre przynosił na ganek jako trofea. 


No i takie tam






Wróciłam do domu, zjedliśmy śniadanie, a następnie leniłam się bez żadnych wyrzutów sumienia do południa z okładem słuchając Manniaka po Omacku w RNŚ. W. przygotowywał jakiś obiad zapiekankowy korzystając  z odkrytego (przeze mnie) sposobu rozgrzewania piekarnika. Postanowiliśmy zjeść coś konkretnego a następnie udać się na spacer do lasu. Krótki, bo Zebas pewnie nie wytrzyma zbyt długo, a kubraka nie zabraliśmy.

We wsi cisza, czuć było wzmagający się wiatr, więc trzymaliśmy się lasu. Wzięłam ze sobą tylko kompakt w celu fotografowania ewentualnych ptaków, ale W. ex-post uświadomił mnie, że ptaków w wietrzny dzień raczej się nie widuje. No i rzeczywiście. Byłam zatem zmuszona do wykorzystania tego aparatu do robienia zdjęć poniekąd krajobrazowych, a niestety wychodzą mi one fatalnie. Jakies takie szare, płaskie. Kombinowanie z ustawieniami nie na wiele się zdało.









No ale przede wszystkim zdokumentowałam jedno ze śmietnisk w tymże lesie. Jesteśmy głęboko zbulwersowani tym, że tu ciągle śmiecie zamiast w pojemnikach lądują w lasach. W. czytał w pewnym tygodniku, że gmina Wisznice wiedzie prym jeśli chodzi o procent umów podpisanych na wywóz odpadów. Jedynie 28% gospodarstw domowych ma taką umowę. Wymyślono bowiem, że można podpisać oświadczenie, że się nie produkuje odpadów! Istny skandal! Takie oświadczenie to my możemy złożyć, jako że jesteśmy tu sporadycznie i śmieci zabieramy ze sobą. A cała reszta???



Poszliśmy jeszcze nad bagienko, gdzie niestety wypłoszyłem jakiegoś ptaka drapieżnego, zupełnie niewidocznego na tle szarości i burości. 


Wracaliśmy po jakiejś godzinie i nad polami przed domem zobaczyliśmy jeszcze popisy lotnicze dwóch pilotów, którzy latają dość regularnie nad gminą, albowiem to lokalsi. Schodzili nisko nad polem, a potem podrywali się do lotu robiąc jakieś akrobacje. Księżyc wschodził.




Po powrocie wywaliłam jeszcze pościel do wietrzenia na ganek. Przy jej wnoszeniu do domu W. zahaczył i wywalił wiaderko z kapustą kiszoną stojące w sieni na podłogę, więc miałam jeszcze sporo sprzątania. Wycieraczka poszła na dwór, bo jednak sok z kapusty nadał jej specyficzny zapach. W. skruszony umył nawet podłogę w sieni.

Po wszystkim ułożyłam się na kanapie ze Siestą, a potem Piosennikiem w RNŚ, w międzyczasie sprzątając kuchnię i wskakując pod prysznic.

Późnym wieczorem zbierając koty z podwórka postanowiłam jeszcze wyjść z aparatem. W. tym razem poszedł ze mną. Wziął nawet Zebasa i to bez smyczy. Co prawda po 10 minutach musiał go schować pod kurtkę, bo wiał lodowaty wicher.






A potem, słuchając szumu wiatru postanowiliśmy oddalić się w kierunku c.d., który jak zwykle n.








14 komentarzy:

  1. Śmieci to istna plaga. Przydałaby się akcja "Sprzątanie świata".
    Biedna Wańka. Spanie na gołej ziemi.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, tu żadna akcja nie pomoże. Tym ludziom trzeba w głowach olej wymienić. A Wańka sama wybrała taki nocleg.

      Usuń
  2. Wańka jak nasz Buran... Ale przy takim futrze to nie dziwota :-)
    Co się nie spali w piecu to pewnie ląduje w lesie :-( My zawsze idąc w góry na spacer zabieramy ze sobą worki na śmieci i co się napatoczy jakaś butelka czy puszka to do wora z nią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, no w domu zrobiło się chyba z 26 stopni, wieczorem wierzyliśmy z pół godziny, bo człowiek zasnąć nie mógł. Podejrzewam, że gdyby otworzyć drzwi do nieogrzewanych pomieszczeń, to po kilku dniach takiego grzania i tam temperatura byłaby znośna. A jakze, W. już namierzył jednego z sąsiadów jak palił śmieci za stodołą. Taka to nasza wieś ekologiczna.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. U Was pewnie nocne niebo jeszcze piękniejsze.

      Usuń
    2. Czy piękniejsze to nie wiem ale na pewno jest ciemniej i rzeczywiście gwiazdy widać wyraźnie. No, nie mamy wsi w okolicy to pewnie dlatego. Zapraszamy na sesje fotograficzne.:)

      Usuń
  4. Dom SN świetnie wygląda na tych Twoich fotkach, prawdziwy Dom Zły.
    /MaGorzatka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to! Dom i mieszkaniec Zły (na razie wciąż na uchodźstwie)

      Usuń
  5. ło ludzie... straszysz domem SN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dla lepszego wczucia się w atmosferę miejsca :)

      Usuń
  6. Uśpiony ogród budzi tęsknotę za wiosną. Chciałoby się wejść w rabatki :-).
    Wańka to twardzielka...widać alaskańskie pochodzenie :-)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, w rabatki i tak weszliśmy! Ale to już w kolejnych odcinkach :) Wańka nie cierpi ogrzewanych pomieszczeń, więc często noce spędzała na zewnątrz. Ale co ciekawe, w mieście tego nie robi nigdy!

      Usuń
  7. U nas niestety niebo nie jest takie rozgwieżdżone. Za płotem latarnie uliczne a na południowym wschodzie łuna z Wrocławia.
    Nie skomplementowałam jeszcze domu z piękną werandą, widzianego z Albiczukowskiego. Pasuje tam jak ulał.
    Sąsiadka zza płota często pali czymś co daje całkiem czarny i zatykający piersi dym. Podejrzewamy, że to plastiki. Naradzaliśmy się już z córką, czy nie zrobić doniesienia na nią. Boimy się jednak, żeby nie zatruła nam czymś psów. Wredna kobieta. Kiedyś zapytałam ją co tak śmierdzi w spalinach z jej komina to oczywiście zarzekała się, że to nie żadne śmieci a ma trochę miału węglowego. Akurat. Pamiętam z dzieciństwa jak pachniał spalony miał.
    Janina

    OdpowiedzUsuń