Temat werandy w tej relacji przewija się do znudzenia.
I nic na to nie poradzę.
Z uwagi na trwające prace bez naszej obecności, wszelkie informacje dotyczące postępów tychże prac są wyczekiwane.
I dziś dotarły wieści za pomocą środków telefonicznego przekazu, że dach oraz rynny na werandzie gotowe.
Zdjęcie robił fachowiec (niejaki pan Dziuniek).. nie wiem czym, bo widać niewiele. A nawet prawie nic.
Ale jakiś dowód jest:
Zuza! Dobrze, że napisałaś, że masz bloga. Tylko żebym o nim nie zapomniała!
OdpowiedzUsuńTo bardzo wygodna forma kronikarska. Ktoś mnie kiedyś zapytał, co będzie, jak i Internet szlag trafi i nic nie pozostanie po mnie? ;-) No tak! Ale może jednak blogi przetrwają!
Muszę z uwaga przeczytać post po poście, choć większość historii znam.
Gratuluję rynny! To podstawa!
Miłeczko, no strasznie się cieszę, że zajrzałaś ;) Blog jest bardzo młody a ja opisuję moje wiejskie przygody od 2013r. Więc siłą rzeczy nie ma tu tego wszystkiego, co publikowałam przez tyle lat. Ale postanowiłam mieć swoje miejsce. Może kiedyś powstanie z tego książka :D
UsuńUważaj, bo mamy to na piśmie.
OdpowiedzUsuń"Może" robi wielką różnicę :D
Usuń