niedziela, 30 stycznia 2022

Remont czyli apokalipsa domowa cz. II

Mając już tak zaawansowany stan prac zaczęłam powoli wierzyć, że to naprawdę ma szansę  się zakończyć szczęśliwie. Zatem nieśmiało rozpoczęliśmy dyskusje o zakupie nowego wyposażenia do kuchni. Chodziło głównie o stół z krzesłami. Stół  taki, do którego W. będzie w stanie się dosunąć. Pod ten obecny nogi mu nie wchodzą, bo blat jest za nisko. Krzesła dlatego, że te które mamy, zacne i wyprodukowane w fabryce mebli giętych, są niestety straszliwie niestabilne i żadne dokręcanie śrubek nie pomaga.

Poza tym konieczny jest nowy zlew, nowa szafka zlewowa i nowa szafka z ociekaczem. Ja natomiast marzyłam o takim stylowym drewnianym kredensie, który miałby drzwiczki i szuflady, których nie trzeba zamykać, jak obecnie, głośnym trzaśnięciem, od czego zawsze dostaję nerwowych drgawek. Oczywiście stary kredens zostaje jako miejsce przechowywania rzeczy nieużywanych na co dzień, zostaje także komoda z marmurowym blatem, bo jest fajna i dobrze się sprawdza jako blat roboczy.

Ponieważ wnętrze będzie bardziej mroczne z uwagi na ciemniejsze ściany, meble trzeba wybrać jasne. Zamówiłam stół z krzesłami w kolorze ecru gdzie blat stołu i siedziska krzeseł będą ciemnobrązowe.

Co do szafek, wysłałam zapytanie do jednego ze sklepów internetowych z meblami drewnianymi na temat dopasowania wymiarów mebla do naszych potrzeb, ale póki co nie dostałam odpowiedzi. Zakupiłam także lakier do lakierowania podłóg w pokojach. 

Pewne pomysły krystalizują się, że tak powiem, na bieżąco. W. upiera się maniacko co do instalacji ogrzewania podłogowego, ja jestem kategorycznie na nie, bo skoro jest piec, to jaką cholerę jeszcze ta elektryka? Ogrzewanie podłogowe to raczej w łazience, którą nie wiadomo kiedy, ale też remontować będziemy. Kompromisu nie ma póki co. Z kolei przyjęliśmy przez aklamację mój pomysł, żeby jednak jedną ścianę w kuchni, tę z oknem, obudować płytami g-k. co da pewną izolację oraz spowoduje rozjaśnienie wnętrza i przełamanie tego wszechobecnego drewnianego dizajnu. Drewniane ściany zabezpieczone zostaną jakimś lakierem, olejem czy co tam W. wymyśli po konsultacjach z takim jednym sklepem w Babicach. Nad zlew i blat roboczy pójdzie szklany panel zamiast kafelków. To na razie tyle z planów.

A co tam na froncie robót? Otóż po wyjściu piaskowego pana, majstry wzięli się za wylewanie posadzki. Przyjechał beton gotowy, ale nie było gruchy, więc majstry taczką dowozili masę na miejsce. Ponieważ nas przy tym nie było, zażądaliśmy zdjęć, które niestety są mało wyraźne, ale wskazują, że prace trwają. 





Piec na szczęście obudowany starymi płytami i ofoliowany, ponieważ panowie wzięli sobie do serca groźby W., że jeśli coś stanie się choćby z jednym kafelkiem, to wiwisekcję przeprowadzoną przeze mnie na złoczyńcy mają jak w banku. Teraz trwa kilkudniowa przerwa  w celu związania betonu na tyle, aby można było po płytach wejść do pokoi i zacząć malowanie. Kolorystyka w zasadzie ustalona, nie odbiegająca od tej, która jest. Muszę tylko sobie poradzić z tymi wymyślnymi nazwami kolorów i napisać wiadomość do wykonawców, co należy nabyć. 

Wobec braku możliwości wejścia do domu W. zrezygnował z kontrolnej wycieczki na wieś, ale prawdopodobnie w nadchodzącym tygodniu wybierze się tamże, Janek bowiem obiecał, że wymieni dwie czy trzy belki w suficie w sieni, które noszą ślady deprecjacji z powodu dawnego przeciekania dachu. No i musimy dać drzwi sypialniane do obróbki w celu wstawienia witraży, wciąż stojących u nas w domu miejskim za szafą. Oby wszystko się powiodło...

A zatem c.d. jak widzicie musi n. 




16 komentarzy:

  1. Zuziu dobre wiadomości z Waszego siedliska poprawiły mi humor w ten wietrzny dzień.
    Wypiaskowane deski wyglądają rewelacyjnie, jeśli chodzi o meble to dość inwazyjna metoda, chyba że to całkiem proste sprzęty.
    Można zastosować mniej inwazyjna metodę, piaskowanie sodą.
    Powłóczyłam się po zimowym ogrodzie, zachwyciły mnie wysokie łany trawy,rosną tam w trybie ekspresowy.
    Cały teren mocno się zagęścił.
    Trzymam kciuki za remont kuchni żeby poszło wszystko po Waszej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Jolu w moich skromnych i nieco zakurzonych progach! Piaskowanie póki co się sprawdziło, jeśli chodzi meble to wszystko zależy od tego czy jest na nich fornir. Wtedy piaskowanie będzie niemożliwe. Zobaczymy co powie pan piaskowy.
      Oj, trawy rosną jak na drożdżach. To oczywiście zasługa dość mokrego sezonu. W. dosadza, dosadza, wierząc że to jedyna metoda opanowania terenu. Niedługo wyjście tylko z maczetą.
      Będę oczywiście informować o postępach na froncie domowym!

      Usuń
  2. Całkiem niespodziewany remont ruszył z kopyta. Bardzo się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem impuls i szczęśliwy zbieg okoliczności znaczą więcej niż planowanie :)

      Usuń
  3. Zuziu, cieszę się razem z Wami, że remont ruszył. I to tak niespodziewanie. Jest szansa, że będzie skończony zanim nastanie sezon pobytów na wsi, chociaż dla Was ten sezon trwa cały rok, świadczy o tym relacja ze styczniowego pielenia.
    Drewno na ścianach na pewno przyciemni pomieszczenie, ale można spróbować deski rozjaśnić przez ługowanie albo przy pomocy białej bejcy. W moim domu jest - wczechobecna niegdyś - drewniana boazeria. Wejściową sionke przemalowałam na biało (była lakierowana) farbą wodną i jest o wiele lepiej, oczywiście wg. mnie.
    Bateria z ruchomą wylewką to "mus", w mojej kuchni od zawsze i ..... nigdy nie przeciekała :) :) !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, liczymy że na Wielkanoc będzie można się wprowadzać :) Choć pewnie czeka nas dużo mozolnej dłubaniny, sprzątania i ustawiania, ale to już będzie przyjemność w nowym otoczeniu.
      No właśnie dumamy nad tymi ścianami, W. ma zasięgnąć porady co do różnych rozwiązań.
      A bateria z wysuwaną wylewką musi być! Odkąd ją mam w mieście i na wsi to nie chcę innej!
      Teraz muszę kupić nową. No i zlew.

      Usuń
  4. Ale dobre wieści! Trzymam kciuki za pomyślne zakończenie remontu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, idzie nadspodziewanie sprawnie mimo braku dozoru... aż nie do wiary.

      Usuń
    2. Tym bardziej się cieszę. U mnie właśnie rozpoczął się wreszcie po 3 latach remont jednego pokoju (wiesz którego). Niby "tylko" wymiana podłogi a w całym domu kurz i rozgardiasz. Ciesz się, że Cię tam nie ma.

      Usuń
    3. Kasiu, zdecydowanie gratuluje sobie, że nie muszę tam być. W. jutro jedzie na zwiady i zawieźć część pieniędzy oaz lakier do podłogi. Wcisnę mu aparat, to może będą jakieś zdjęcia aktualne. Ale pewnie za jakieś dwa tygodnie ruszymy razem z W. bo ktoś to potem musi posprzątać, pomyć i poustawiać graty na miejsce. Fajnie, że i u Ciebie ruszyło :)

      Usuń
  5. Jest pięknie ...ja bardzo lubię drewno ,dodaje przytulności. Trzymam kciuki ,żeby remont przebiegł bezproblemowo a ogród -ciężko tam pracujecie ,podziwiam. Zuziu jak już nie raz pisałam uwielbiam Twoje fotorelacje .....czasami specjalnie odwlekam czytanie ,żeby się trochę uzbierało i wtedy mam ucztę ,pozdrawiam żaneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żanetko, był czas na ogród, a teraz chwila dla domu, bo już bardzo było trzeba. Bardzo mi miło,że masz frajdę z czytania i oglądania zdjęć, teraz trochę posucha, bo majstry nienauczone, żeby dokumentować postępy prac :-)

      Usuń
  6. Nie ma rady, musisz pojechać i pofocić :-))!
    Kombinuję jak koń pod górę i nie mogę rozkminić układu pomieszczeń. Zuzia, może jakiś szkic piórkiem i węglem dla tych mniej uzdolnionych przestrzennie? Plis.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, niby wszystko proste jak to w wiejskim domu, ale jak się pokazuje fragmentarycznie i wszędzie widać głównie drzwi to rozumiem, że to trochę trudno ogarnąć. Będzie zatem artystyczny rzut pomieszczeń w następnym wpisie :)

      Usuń
  7. Dzień dobry! ja też jestem! nie omijam Twoich wpisów. Przepięknie łapiesz chwile dnia w każdym zdjęciu a zdjęcie z dziurą w niebie niesamowite. Trawska ło matko.
    Podziwiam Twoją pracę, ależ masz dużo siły przetrwania w krzakach róż i nie tylko.
    Cieszę się Waszym remontem, a piaskowanie ścian pokazało jakie piękne są stare belki.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Misiu, walczymy jak widzisz i nie podajemy się, choć czasem ciężko bywa. Róże nie są wdzięcznym obiektem do opieki, choć jak zakwitną to zapomina się o tych wszystkich ranach. Remont wyczekany i wytęskniony staje się ciałem.Zastanawialiśmy się co też jest pod tymi płytami g-k i cieszymy się, że belki są w dobrym stanie. Ściskamy mocno!

      Usuń